Kiedy menadżerowi należy się wynagrodzenie ?
Profesjonalni sportowcy często korzystają z usług menedżera, który odpowiedzialny jest za prawidłowy rozwój ich kariery, w tym także sukces finansowy zawodnika. Menedżerowie zajmują się poszukiwaniem klubu dla sportowca, negocjowaniem wynagrodzenia zawodnika oraz innych aspektów finansowych i pozafinansowych umowy. W obszarze piłki nożnej, często zdarza się, że obowiązek zapłaty prowizji, wynagrodzenia pośrednika transakcyjnego przejmuje klub, który podpisuje z zawodnikiem kontrakt, jednak nie zawsze.
W tych pozostałych przypadkach, wynagrodzenie menedżera płaci zawodnik. Najczęściej w wysokości ustalonego procentu od kwoty wynagrodzenia jakie sam otrzymuje z klubu.
Przy prawidłowo skonstruowanych umowach pośrednictwa, obowiązek zapłaty wynagrodzenia aktualizuje się dopiero w momencie, gdy wskutek podjętego przez pośrednika działania zawodnik podpisuje kontrakt z nowym zespołem lub przedłuża aktualnie obowiązujący. W dotychczasowej praktyce spotkałem się jednak również z umowami, które nakładają na zawodnika obowiązek zapłaty wynagrodzenia menedżerowi począwszy od samego momentu podpisania umowy. Czy w takich sytuacjach zawodnik rzeczywiście zobowiązany jest do zapłaty?
Celem analizy przedstawię jaskrawy przykład, wcale nie abstrakcyjny, gdyż takie sytuację zdarzają się w branży sportowej. Zawodnik podpisuje umowę z menedżerem, zwaną potocznie umową o reprezentacje. Na mocy tej umowy zawodnik zobowiązuje się do zapłaty procentowo określonej części uzyskanego wynagrodzenia, podczas gdy agent zobowiązuje się do „reprezentowania interesów zawodnika”. Menedżer nie podejmuje żadnych działań, nie kontaktuje się z zawodnikiem, nie przedstawia mu ofert zmiany klubu, nie negocjuje, jednak kiedy umowa o „reprezentacje” zbliża się ku końcowi, a zwłaszcza gdy zawodnik oświadcza pośrednikowi, że nie zamierza kontynuować współpracy, agent wzywa do zapłaty wynagrodzenia. Co należy zrobić w takiej sytuacji, gdy rada aby tak sformułowanej umowy w ogóle nie podpisywać, jest już spóźniona?
Oczywiście każda umowa jest inna i wymaga szczegółowej analizy, niemniej jednak większość umów tego typu można zakwalifikować jako umowy nienazwane oparte na konstrukcji umowy o świadczenie usług, do których na podstawie art. 750 kodeksu cywilnego stosuje się przepisy o umowie zleceniu. Trzeba więc stwierdzić, iż umowa o świadczenie usług jest umową wzajemną, a więc świadczenie jednej ze stron jest odpowiednikiem drugiej 1)art. 487 § 2 k.c.. Wiąże się to z ekwiwalentnością świadczeń.
I tak, na podstawie takiej umowy każda ze stron obowiązana jest świadczyć, zawodnik zobowiązuje się do świadczenia pieniężnego – zapłaty wynagrodzenia, agent w zamian zobowiązany jest do świadczenia usług czyli reprezentacji zawodnika. Jeżeli pojęcia tego nie precyzuje umowa, to należy stwierdzić, iż reprezentowanie zawodnika polega na podejmowaniu czynności faktycznych mających przyczynić się do zawarcia lub przedłużenia przez zawodnika umowy.
Obowiązek zapłaty aktualizuje się więc tylko wtedy, jeżeli usługi są faktycznie świadczone. Należy pamiętać o ogólnej zasadzie rozkładu ciężaru dowodu, zgodnie z którą ciężar udowodnienia spoczywa na stronie, która z danego faktu wywodzi skutki prawne. Menedżer pozywając zawodnika o zapłatę wynagrodzenia i to niezależnie czy spór będzie rozpoznawany przez sąd powszechny czy też sąd polubowny działający przy związku sportowym, 2)np. Piłkarski Sąd Polubowny przy PZPN będzie musiał wykazać nie tylko fakt zawarcia umowy, ale również okoliczność, iż świadczył on usługi, a więc realizował przyjęte na siebie zobowiązanie umowne. Uprawnienie do skutecznego żądania wynagrodzenia nie wynika więc, z samego faktu zawarcia umowy, ale uzależnione jest od faktycznego wykonywania umowy.
Jeżeli więc menedżer nie będzie w stanie udowodnić, iż podejmował czynności w interesie zawodnika to sąd oddali jego powództwo.
Fot: free pictures of money via Foter.com / CC BY